Czy jestem wiedźmą?



Siadłam do napisania tekstu do numeru Trzech kolorów o wiedźmach, zamyśliłam się – co mam do powiedzenia na ten temat, co jest w moim sercu? – i pojawił się tytuł, dobrze brzmiał, poczułam, że jest dla mnie żywy. Szybko złapałam za pióro i kartkę, napisałam – Czy jestem wiedźmą? – i w tym momencie na pobliskim kościele zaczęły bić dzwony. Łał! To bardzo znaczące. Dostałam sygnał od świata, dla mnie dość oczywisty: „Pamiętaj, że wiedźmy i czarownice szły na stos“. Ten temat jest dla mnie żywy i poruszający. W moim ciele odnajduję pamięć trudnych doświadczeń i pojawiają się emocje strachu przed bólem, śmiercią – wewnętrzne zaciśnięcie.

Wiem, że ten lęk jest powszechny wśród kobiet (także mężczyzn), choć często nieuświadomiony. Jak wiele kobiet nosi w sobie pamięć doświadczeń naszych przodkiń, jak wiele ukrywa swoją moc i ukrywa się przed światem? Lęk przed własną mocą i przed ujawnieniem sprawił, że schowałyśmy tę moc nawet przed samym_ą sobą i życie straciło blask.

Wiem także, iż nadszedł czas uwolnienia, wybaczenia i transformacji. Czas, by kobiety skierowały się do swojego wnętrza, do brzucha, do serca i z wdziękiem, odwagą i szacunkiem do siebie przyjęły swoją pełnię. Czas na uzdrowienie, czas na harmonię.

Na jednym z ostatnich „kręgów rozmów“ z Dziadkiem Keyą w Warszawie wyłonił się temat strachu i odwagi. Keya powiedział, że strach jest naszym nieodłącznym towarzyszem (mówił o uczestnictwie w działaniach wojennych czy ruchach społecznych), ale gdy pragnienie zrobienia czegoś jest większe niż strach, który odczuwamy w danym momencie, działamy i możemy góry przenosić lub zmieniać świat na lepsze. Tylko wtedy, gdy pragnienie jest większe niż lęk, możemy przekroczyć wewnętrzne bariery, by zacząć mówić swoją prawdę i stanąć za nią.

Moją prawdą jest to, iż wiem, wiem coraz więcej, mam mądrość, której przybywa wraz z wiekiem i doświadczeniami. A moc? Ujęła bym to tak: wiedza, mądrość i moc miłości.

Wiele kobiet z dumą mówi o sobie „jestem wiedźmą, tą która wie“. Chcemy przywrócić dobre imię temu określeniu i używamy go w stosunku do siebie, pokazując jednocześnie swoim życiem, co to znaczy, i w ten sposób w procesie odzyskiwania przywracamy dla społecznej świadomości i nieświadomości wizerunek Wiedźmy.

Bardzo ważny i potrzebny jest ten proces „odzyskiwania wiedźmy“. Pierwsze to podnoszenie tego tematu, mówienie pełnym głosem o prawdziwej historii, to znaczy na przykład o tym, kim były osoby, głównie kobiety, uznane za czarownice i wiedźmy i pozbawiane życia w okrutny sposób. Następnie oczyszczanie ich pamięci i tworzenie prawdziwego wizerunku. To wszystko już się dzieje, chociaż może jeszcze nie dotarło na pierwsze strony gazet – mówimy, dzielimy się wiedzą na ten temat, zmieniamy postawę i nastawienie, utożsamiamy się z jej mądrością, robimy ceremonie, w których oddajemy im szacunek i przywracamy godność.

Zajmując się uzdrawianiem przeszłości, uwalniamy zablokowane, wyparte częście siebie, a są to istotne kawałki naszej kobiecości. Bez nich jesteśmy niekompletne, często zagubione, nasza dusza usycha. Jak dobrze, że jesteśmy już w drodze do bycia prawdziwą, pełną kobietą – z całym bogactwem i różnorodnością, a każda jest unikalna i jedyna w swoim rodzaju. Dla mnie każda kobieta świadoma siebie jest wiedźmą. Ma kontakt ze swoim ciałem, emocjami, wizjami, intuicją, niezależnym umysłem – wie kim jest.

Razem z tytułem artykuły przyszła do mnie wizja:

Pomnik czarownicy-wiedźmy. Wystawmy pomnik, na którym wypisane będą imiona i nazwiska tych, które odeszły wraz z wiedzą i mądrością – zielarkom, położnym, uzdrowicielkom i kobietom niezależnym – naszym przodkiniom. Niech będzie on zwieńczeniem naszego wewnętrznego procesu odzyskania i wybaczenia. Zostawmy uzdrowioną historię za sobą i sięgnijmy do wewnątrz, gdyż tam są przodkinie, ich wiedza i mądrość – w nas.

Tego lata odwiedziły Polskę przedstawicielki Rady Babć z Żółwiej Wyspy. Gdy rozmawiałam z jedną z nich na temat historii czarownic i nowego ruchu odzyskiwania szacunku dla wiedźmy, powiedziała, że powinnyśmy znaleźć inną nazwę niż wiedźma. Zaskoczyło mnie to. Wiem, że Starszyzna nie wyjaśnia szczegółów, trzeba znajdować własne odpowiedzi i rozwiązania. Ponieważ rada pochodziła z miejsza szacunku i mądrości, wzięłam ją sobie do serca i zaczęłam się zastanawiać. Nasze racje i przesłanki, żeby „odzyskać wiedźmę“ są ważne i żywe dla nas. Ale widzę też, że używając „wiedźmy“ będziemy połączone z całą historią, nawet jak już przejdziemy i zakończymy proces wybaczania i oczyszczania. No, ale jakie imię, jaka nazwa? … Zostawiam tę sprawę otwartą, może warto przemyśleć…

W mojej głowie pojawił się jeden wyraz – Mądrzycha. Brzmi całkiem nieźle, trochę słowiańsko. Poczułam, że zawiera coś więcej niż słowo wiedźma – Wiedźma to wiedza, a Mądrzycha – to mądrość.

Jeszcze na zakończenie przytoczę definicję wiedźmy, którą podzieliła się moja siostra i przyjaciółka, Bea z Kotliny: „Wiedźma dla mnie to spokój jakiś wewnętrzny i mądrość. Wiedźma wie i dlatego niekoniecznie miesza w przeznaczeniu. Czasem nie odpowie, przemilczy.. ale ma na sobie odpowiedzialność, przy czym każda jest inna 🙂 i to jest piękne!“ Moja odpowiedź na tytułowe pytanie jest, tak. Tak ale. Nie mam potrzeby mówienia o tym, nazywania się w ten sposób. To sprawa wewnętrznej jakości i sposobu bycia w świecie. Tak jak mówi Bea „Wiedźma za każdym razem, kiedy bierze miotłę do rąk i zamiata – oczyszcza świat“.

Tekst, który ukazał się w 6 numerze sabatnika „Trzy kolory” w 2011 roku.